Urzekająca natura i fascynująca technika – tak w największym skrócie można skrócie można określić atrakcje Kanału Elbląskiego. To jedna z najpiękniejszych dróg wodnych w Europie, a przy tym unikatowy w skali świata zabytek sztuki inżynieryjnej. Szlaki żeglugowe rozgałęzionego kanału łączą miasta Ostródę i Iławę z Elblągiem. Podczas rejsu można podziwiać malownicze pejzaże i zabytkowe urządzenia hydrotechniczne, jednak najwięcej wrażeń, co zgodnie podkreślają turyści, dostarcza pływanie statkiem ... po łące.
Twórcą kanału zbudowanego w latach 1848-1872 był holenderski inżynier George Jacob Steenke. Problemem technicznym, z jakim musiał się zmierzyć, było pokonanie niemal 100-metrowej różnicy poziomu wód między jeziorami Druzno i Piniewo na odcinku liczącym ok. 10 km. Okazało się to możliwe dzięki systemowi śluz (wyrównujących poziom wody) i pochylni (niwelujących różnice wysokości terenu). Całość uzupełniły wrota bezpieczeństwa (urządzenia awaryjne stosowane w przypadku uszkodzenia sztucznego nasypu ograniczającego kanał), jazy (utrzymujące wymagany poziom wody dzięki specjalnym zastawkom) oraz pełniące podobną funkcję kanały ulgi ( nie posiadają ruchomych zastawek, a nadmiar wody odpływa naturalnie po przekroczeniu pewnego poziomu). Wraz z odnogami kanał liczy 159 km ( główny szlak łączący Elbląg z Ostródą – 80,4 km).
Na wycieczkę należy przeznaczyć cały dzień (rejs trwa ok. 11 godzin). Warto zabrać lornetkę i aparat fotograficzny – z pewnością będzie co obserwować i utrwalać na zdjęciach.
Ruszając z Elbląga, statek białej floty wpływa rzeką Elbląg na Druzno, największe jezioro na trasie, będące rezerwatem ptactwa wodnego i błotnego. Ogromne przestrzenie zarośnięte sitowiem i trzciną dają schronienie 200 gatunkom ptaków. Częstym widokiem są tu nurkujące z gracją perkozy, czaple siwe sterczące z wody jak suche badyle, a także żurawie, kormorany czy łabędzie.
Po opuszczeniu jeziora wpływa się do przekopu wiodącego do pierwszej pochylni. I tu zaczynają się prawdziwe emocje. Z pokładu widać wysokie, porośnięte trawą wzniesienie, na którym połyskują szyny i stalowe liny. Statek , omijając wielkie, napędzane wodą koła do przewijania liny, wpływa pomiędzy wystające z wody barierki. Rozlega się gong, koła ruszają, pasażerowie odczuwają lekkie szarpnięcie i statek zaczyna powoli wynurzać się z wody, a wraz z nim wynurza się platforma, na której spoczywa. Platforma trafia na szyny, a po chwili zgromadzeni na pokładzie turyści stwierdzają ze zdumieniem, że „płyną” po trawie, w dodatku pod górę. Po osiągnięciu szczytu platforma zanurza się w drugim odcinku kanału i statek płynie dalej, teraz już bez żadnych ekstrawagancji, czyli po wodzie. Znów można podziwiać z pokładu widoki – teren przechodzi z równinnego w pagórkowaty. I tak do następnej pochylni – na całej trasie jest ich pięć, a łączna długość „suchych” odcinków wynosi ponad 3 km. W sezonie statki wypływają codziennie rano (około 8.00) z Elbląga i Ostródy. Po drodze zatrzymują się w Małdytach i Buczyńcu.
http://wellbiznes.info/gosiakarpik
Chętnie się tam wybiorę podczas urlopu. Bardzo ciekawe miejsce i u nas w Polsce.
OdpowiedzUsuń